MŚ 2014: Po meczu Kolumbia – Grecja
Emocje po pierwszym meczu Grecji na Mundialu 2014 powoli opadają, można zatem bez emocji krótko przeanalizować co się w Belo Horizonte wydarzyło.
Fernando Santos podstawową „11” nikogo nie zaskoczył, choć mógł ze względu na rywala dokonać małych zmian np. od początku dać szansę Giannisowi Fetfatzidisowi, bo Dimitris Salpingidis choć szybki i pracowity to jednak jego pojedynki jeden na jeden nie były efektywne, a „Fetfa” swoją indywidualną grą mógł skuteczniej absorbować defensywę. Podobnie było z Theofanisem Gekasem, który w pierwszej połowie nie miał szansy na zaskoczenie kolumbijskiego golkipera, a gdyby zagrał od pierwszej minuty Kostas Mitroglou na pewno podziałałoby to na defensywę rywala, a i jego ruchliwość w polu karnym jest jednak dużo większa od starszego kolegi. Obaj ostatecznie weszli na murawę w drugiej odsłonie meczu, ale nie mieli szans na rozwinięcie skrzydeł, bo gra była już zbyt nerwowa.
BRAMKI
Na pewno duży wpływ na grę i ogólną postawę Greków miał ten szybko stracony gol, który wytrącił grecką drużynę z równowagi, bowiem od wielu miesięcy nie musieli się tak szybko otwierać na grę, a tu nagle już po kilku minutach ich taktyka uległa poważnej zmianie. To co mieli rozpocząć w drugiej odsłonie tego pojedynku, musieli wprowadzić w życie już po szóstej minucie meczu. Bramka ta była jak najbardziej pechowo stracona, bo strzał Pablo Armero nie był najmocniejszy, ale Kostas Manolas przy próbie wybicia piłki nie trafił w nią dobrze i to kosztował drużynę wspomniane szybkie taktyczne zmiany. Jednak głównym winowajcom całej akcji był Jose Holebas, który nie zatrzymał na czas Juana Guillermo Cuadrado, który mając więcej swobody mógł dograć piłkę do Armero.
Przy drugim golu Giannis Maniatis i Jose Holebas byli źle ustawieni czekając na centrę z kornera, a próbujący przeciąć podanie Georgios Samaras został w ostatniej chwili wyprzedzony przez rywala, co miało decydujący wpływ dla akcji, ale to nie był błąd rosłego napastnika, a Vasilisa Torosidisa, który zupełnie nie upilnował Abela Aguilara.
Trzecia bramka to efekt ogólnej bezradności greckiej defensywy.
MINUSY i PLUSY
O ile stoperzy Manolas i Papastathopoulos starali się grać swoje (ale przy kontrach, bo przy wolno rozgrywanej piłce i oni się często gubili), o tyle skrzydła tejże obrony nie były najlepiej dysponowane. Będący na lewej stronie Holebas, który zarówno przy pierwszej akcji bramkowej (wyraźnie się zagapił i spóźnił), drugiej bramce (stał przed bramką jak słup soli), jaki i trzecim golu (biernie przyglądał się rywalom) pokazał, że ten mecz nie był jego najlepszym w karierze. Torosidis zawinił i to bardzo przy trzecim golu.
Najlepiej prezentował się Georgios Samaras, którego gra na lewej stronie robiła różnicę, ale niestety nic z niej nie wynikało, bo koledzy byli bardzo bierni w swoich poczynaniach na murawie.
BRAMKOWE SYTUACJE
W meczu z Kolumbią Grecy mieli dwie doskonałe okazje na gola. Tuż przed końcem pierwszej połowy Panagiotis Kone technicznym uderzenie zza pola karnego próbował zmieścić piłkę w okienku bramki, ale golkiper efektownie wybronił ten strzał. Druga okazja to „główka” Theofanisa Gekasa, który w 63. minucie meczu trafił w poprzeczkę.
CO DALEJ?
Kolejny rywal Japonia to drużyna oparta na szybkości i tu grecka defensywa musi przetrzymać pierwsze fragmenty meczu, by znów nie gonić wyniku, bo to niestety Grekom dobrze nie wychodzi. Jeśli przetrzymają azjatycką nawałnicę i zagrają swoje, to szanse na punkty na pewno wzrosną.
Oceny po meczu z Kolumbią (1-5)
Orestis Karnezis – 3
Vasilis Torosidis – 2
Sokratis Papastathopoulos – 3
Kostas Manolas – 3
Jose Holebas – 1
Giannis Maniatis – 2
Kostas Katsouranis – 2
Panagiotis Kone – 3
Giorgos Karagounis – grał za krótko
Dimitris Salpingidis – 2
Giannis Fetfatzidis – 2
Georgios Samaras – 4
Theofanis Gekas – 2
Kostas Mitroglou – 2