Najwięcej zyskał Asteras!
Asteras Tripolis w swoim trzecim występie w europejskich pucharach uzyskał wynik, którego pozazdrościć mogą mu inne greckie drużyny.
Arkadyjczycy w swojej pierwszej i drugiej przygodzie z „Europą” rozegrali sześć meczów i wywalczyli jedynie pięć punktów, co i tak było godnym uwagi wynikiem, gdyż przegrali tylko jeden mecz. Trzecia przygoda to można powiedzieć pasmo sukcesów, ale nie tylko sportowych.
Zacznijmy jednak od tej istotniejszej sportowe strony sukcesu Asterasu. Podopieczni Staikosa Vergetisa walkę w Lidze Europejskiej rozpoczęli bardzo wcześnie, bo jako najsłabsza ekipa z greckich barażów musiała wyjść na murawę już w drugiej rundzie kwalifikacyjnej, a pierwszy mecz rozegrała 17 lipca. Pierwszym rywalem był fiński RoPS i wszyscy przyjęli to z lekką nutą niepewności, bo rywal miał już ligę, a Asteras praktycznie rozpoczął dopiero przygotowania do nowego sezonu. W Finlandii Asteras zremisował 1:1, co przyjęto z dużą radością, a w rewanżu poszedł za ciosem i pokonał ekipę z Rovaniemi 4:2.
W kolejnej rundzie ekipa z Tripoli trafiła już na bardziej wymagającego przeciwnika, którym był 1.FSV Mainz 05. Mało kto dawał szanse greckiemu kopciuszkowi na zdobycie punktu, co dopiero na wyeliminowania niemieckiego przedstawiciela. W pierwszym meczu można powiedzieć wszystko poszło zgodnie z planem, bo „Die Nullfünfer” wygrały 1:0, ale rewanż to już prawdziwy koncert Asterasu i wygrana 3:1, co dało awans i pierwszy znaczący sukces w europucharach.
W decydującym o awansie do fazy grupowej Ligi Europejskiej dwumeczu Arkadyjczycy zmierzyli się z Maccabi Tel Awiw. W tej rywalizacji, też skazywano grecką drużynę na porażkę. Pierwszy mecz na „Theodoros Kolokotronis” gospodarze wygrali dość łatwo 2:0 i sympatycy Asterasu już widzieli drużynę w grupie z atrakcyjnymi rywalami, ale rewanż, rozgrywany z powodów politycznych na Cyprze, podniósł ciśnienie nie jednemu kibicowi, bo choć Asteras prowadził 1:0, to ostatecznie przegrał 1:3, ale ta jedna bramka wystarczyła do osiągnięcia największego sukcesu klubu z Arkadii.
Walka w fazie grupowej tych prestiżowych rozgrywek miała być przygodą, która miała dostarczyć emocji kibicom i dać drużynie obycie w takich imprezach. Staikos Vergetis na każdym kroku powtarzał swoim piłkarzom, by cieszyli się grą i niewątpliwie to robili, a wyniki jak na debiutanta uzyskiwali bardzo dobre. Niech świadczy o tym fakt, że przegrali tylko z wielkim faworytem grupy angielskim Tottenhamem Hotspur (1:2 1:5). Z tureckim Besiktas JK dwukrotnie zremisowali (2:2 1:1), a z serbskim Partizan FK wygrali i zremisowali (2:0 0:0).
Ogólnie Asteras wygrał w całej edycji Ligi Europejskiej (wraz z eliminacjami) cztery mecze, cztery zremisował i cztery przegrał. Bilans bramkowy wyniósł 18:18, czyli jak widać idealnie na remis. Awansu do 1/16 finału nie było, ale i tak w fazie grupowej drużyna z Tripoli przegrała mniej meczów niż pozostałe dwie greckie drużyny – PAOK (2-1-3) i Panathinaikos (0-2-4).
Niewątpliwy sportowy sukces przełożył się też na polepszenie sytuacji ekonomicznej klubu, czego nie można powiedzieć o pozostałych greckich klubach, które mimo wszystko więcej straciły niż zyskały. Asteras za swoją walkę otrzymał od UEFA 2 miliony euro (200 tysięcy za awanse w rundach kwalifikacyjnych, 1,3 miliona za awans do fazy grupowej oraz 500 tysięcy za wyniki osiągane w grupie). Do tego dochodzą bonusy od sponsorów i miasta. To wszystko jest poważnym zastrzykiem dla tego młodego stażem w greckiej elicie klubu. Co ważniejsze pieniądze te mają służyć drużynie, by dalej kontynuować to co rozpoczęto, a co jak widać daje doskonałe wyniki.
Sukces Asterasu to również sukces miasta, a nawet całego Peloponezu, bowiem na mecze Arkadyjczyków przyjeżdżali kibice z całego półwyspu, a prócz tego gościli tu również sympatycy rywali. Tak więc region mocno zyskał na wizerunku i co za tym idzie atrakcyjności, a to też będzie w najbliższej przyszłości procentować, zwłaszcza gdy praca będzie kontynuowana, a sukcesy będą się powtarzać.