Czarne chmury nad Panathinaikosem!
Prezes i członek zarządu Panathinaikosu Ateny Giannis Alafouzos ogłosił, że opuszcza „Koniczynki”.
60-latek sprawował funkcję prezesa od 2012 roku, kiedy to w maju sympatycy PAO założyli stowarzyszenie „Panathinaikos Alliance 2012„. Miało ono wyciągnąć klub z zapaści finansowej i przywrócić jego dawną świetność. Przez ponad pięć lat jego pracy Panathinaikos wywalczył jednak tylko jedno trofeum – Puchar Grecji w 2014 roku.
Na przełomie 2015 i 2016 roku wszystko zaczęło się bardzo poważnie psuć, a Alafouzos miał coraz więcej przeciwników niż zwolenników. Pojawiały się afery podatkowe, a kibice zaczęli się od niego odsuwać i oskarżać o fatalny stan klubu, którego długi zamiast maleć rosły (obecnie jest to ponoć 80 milionów euro). W kwietniu 2017 roku stracił funkcję prezesa, a teraz zdecydował się ostatecznie rozstać z Panathinaikosem.
Alafouzos w związku ze swoją rezygnacją wydał oficjalne oświadczenie:
Kilka lat temu zdałem sobie sprawę, że nasz klub, PAO, był na skraju katastrofy. Podjąłem decyzję o podjęciu inicjatywy ratowniczej poprzez „Sojusz Panathinaikosu”.
Tysiące kibiców przyczyniło się do wsparcia. Poprosiłem historycznych działaczy o finansowe wsparcie, by i oni mieli wkłąd w te ważne kwoty, przez które drużyna mogła uniknąć bankructwa. Nie zrobili tego. Od tego dnia przeznaczyłem 42 milionów euro z mojej osobistej własności. To nie była łatwa sprawa. Nałożyłem to brzemię w określonym momencie dla kraju i dla siebie.
Miałem romantyczną złudzenie, że stworzenie zdrowej grupy bez współzależności mogłoby pomóc w zmianie greckiej rzeczywistości. Byłem w błędzie. Systemy i postawy uniemożliwiają posiadanie w naszym kraju normalnej, europejskiej piłki nożnej. Są one głęboko zakorzenione i przypominają Lernejska Hydrę. Każdy kto chce z nimi walczyć, bardzo szybko zdaje sobie sprawę z tego, że uderza w nieprzenikalną ścianę.
Dziś nasze Stowarzyszenie znów jest w marginalnym punkcie. Osobiście z psychologiczno-ekonomicznego punktu widzenia nie mogę kontynuować utrzymywania i zarządzania zespołem. Jestem gotowy podjąć moje zobowiązania do maksymalnie 20 milionów euro. To jest maksymalna suma, jaką mogę uzyskać.
Wzywam historycznych działaczy rodziny Panathinaikosu do podjęcia inicjatywy ratowania klubu. Stoję obok nich jako zwykły żołnierz, honorując w pełni zobowiązania podjęte w ramach nowego wysiłku. Myślę, że nadszedł czas, by wypełnili ten obowiązek.
W tym kierunku poprosiłem Vasilisa Konstantinou o próbę ratowania klubu, zapraszając wszystkich sympatyków Panathinaikosu, którzy mogą przyczynić się do tego ratunku. Wyrażam wielką wdzięcznością kibicom i sympatykom PAO, że stali obok nas w tym przedsięwzięciu. Przepraszam ich, ponieważ rozczarowałem i dlaczego, że nie mogę wziąć już odpowiedzialności. Zrobiłem, co mogłem. Nadszedł moment prawdy. Ci, którzy kochają drużynę i ci, którzy są w stanie pomóc to mają teraz czas, aby to zrobić.
Rezygnacja nielubianego Alafouzosa pociąga za sobą poważne konsekwencje, bowiem teraz klub bardzo potrzebuje szybkich i dużych pieniędzy, a to oznacza m.in. sprzedaż zawodników oraz oszczędności w każdym aspekcie funkcjonowania klubu. Zawodnicy, zwłaszcza ci zagraniczni poczuli już niepokój, co może mieć wpływ na dyspozycję w kolejnych tygodniach. Ci bardziej pesymistyczni obserwatorzy widzą Panathinaikos nawet w trzeciej lidze, bo według nich tylko to mogłoby oczyścić klub z długów i poprawić atmosferę. Zatem nieoczekiwanie z dnia na dzień czarne chmury zebrały się nad PAO…