PAOK Saloniki zdobywcą Pucharu Grecji 2021!
PAOK Saloniki wygrał 2:1 z Olympiakosem Pireus w finale Pucharu Grecji i po raz ósmy zdobył to trofeum.
Choć mecz rozgrywany był bez zorganizowanych grup kibiców (jedynie oficjele obu klubów) to już w piątek do Aten przyjechało kilka autokarów z sympatykami salonickiego klubu. Policja zareagowała zakazując od godziny 21.00 w piątek do godziny 6.00 w niedzielę jakichkolwiek zgromadzeń w stolicy, zwłaszcza w pobliżu OAKA.
Jak można było się spodziewać pierwsze minuty spotkania były rozpoznawcze. Piłka przenosiła się spod jednego pola karnego pod drugie, ale żadna z drużyn nie chciała zaryzykować i o klarowną sytuację było trudno. W 13. minucie po kontrze Bruma wpadł w pole karne i z ostrego kąta strzelił, ale wychodzący z bramki Alexandros Paschalakis zablokował ten strzał. To był pierwszy istotny moment meczu. W 26. minucie PAOK miał swoją szansę, a właściwie miał ją Karol Świderski. Polak wyszedł do piłki zagranej głową przez Amrę Wardę i również uderzył głową, ale futbolówka trafiła w poprzeczkę. W 34. minucie Yann M’Vila w polu karnym spóźnił swoją interwencję i kopnął w nogę Stefana Schwaba, za co sędzia po chwili namysłu podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Vieirinha i uderzył po ziemi w prawy róg bramki i choć Jose Sa wyczuł intencje Portugalczyka nie zdołał zatrzymać piłki.
W drugiej połowie Olympiakos od razu przycisnął rywala, a mecz się otworzył, co w 50. minucie przyniosło gola wyrównującego. Z kornera futbolówkę zagrał Kostas Fortounis, a pod bramką strzałem z pierwszej piłki nie dał bramkarzowi szans M’Vila, czym niejako zrehabilitował się za sprokurowanie rzutu karnego. W 56. minucie ładnym „szczupakiem” wykończył podanie Fortounisa Giorgos Masouras, ale Paschalakis na raty zablokował ten strzał. Chwilę po tej sytuacji Świderski uwolnił się od obrońcy i strzelił piętą między nogami Sa, ale ten finalnie zdołał zatrzymać piłkę. W 84. minucie po rykoszecie piłka trafiła w polu karnym do Michaela Krmenčíka, który sprytnym lobem starał się zaskoczyć Sa, ale futbolówka ostatecznie spadłą na górną siatkę. Chwilę później Czech doskonale wyszedł do piłki, ale w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać bramkarza Olympiakosu. W 90. minucie Krmenčík miał swoją trzecią okazję i tym razem musiał wykazać się zimną krwią. Po podaniu piętą Andriji Živkovicia rosły napastnik znów spotkał się oko w oko z Sa, ale tym razem strzałem po ziemi trafił do bramki. To był decydujący gol meczu.